Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel spod Łańcuta: Mobilne planetarium to atrakcja dla dzieci

Małgorzata Motor
Archiwum prywatne
Rozmowa z Wojciechem Figielą, nauczycielem geografii i podróżnikiem spod Łańcuta, który organizuje dla dzieci nietypowe zajęcia z astronomii

Organizuje pan dla dzieci nietypowe zajęcia z astronomii. Zaprasza je do mobilnego planetarium. Skąd pomysł?

Już wcześniej starałem się urozmaicić uczniom lekcje. W Rakszawie utworzyłem miniagencję kosmiczną. W szkolnym planetarium młodzież miała do dyspozycji zmniejszoną kopię amerykańskiego lądownika kosmicznego „Orion”, który NASA wykorzystuje w misjach na Księżyc i Marsa. Uczniowie wywiesili tu zbiór trójwymiarowych fotografii Marsa, które ściągnęli ze strony internetowej NASA. Po zgaszeniu światła można było ujrzeć również nocne niebo z ponad 700 gwiazdami, a w jednym momencie można było dostrzec ich ponad 300. Zacząłem nawet przygotowywać materiały do budowy lepszego projektora na 5 tys. gwiazd. Wkrótce jednak uświadomiłem sobie, że projekcja samych gwiazd to zdecydowanie za mało. Na świecie od jakiegoś czasu zaczęły pojawiać się planetaria cyfrowe, wykorzystujące projektory wideo ze specjalnym obiektywem wyświetlającym na całej kopule dowolny obraz. Postanowiłem więc jeździć po szkołach z takim mobilnym planetarium.

Jak wygląda takie planetarium?

Moje może pomieścić 60 dzieci lub 40 dorosłych. Sercem planetarium jest projektor z obiektywem „rybie oko” wyświetlającym obraz pod kątem 180 stopni. Dzięki temu, że planetarium jest cyfrowe, najbardziej spektakularnym momentem jest stworzenie iluzji wciągnięcia w akcję seansu. Zasadą mojego planetarium jest to, aby seans miał walory edukacyjne oraz był atrakcyjny dla widzów. W planetarium łatwo oszukać zmysły, odnieść wrażenie, że latamy albo że znajdujemy się w pomieszczeniu z płaskim sufitem, będąc przecież pod kopułą. Dzieci interesują się wszystkim, szczególnie niebem, Słońcem, gwiazdami, bo nie są one dla nich jeszcze zrozumiałe. Czasem taki seans może być pretekstem do rozwinięcia nowej pasji, niekoniecznie astronomicznej.

Jak przebiegają zajęcia w takim planetarium?

Najpierw uczestnicy poznają zasady pobytu w kopule, a potem rozpoczyna się seans. Jego pierwsza część to tzw. pokaz na żywo. Ta część realizowana jest za pomocą symulatora nieba. Druga część to wyświetlany film lub kilka krótszych filmów.

Skąd u nauczyciela geografii i podróżnika tego rodzaju pasja?

Wielkim przeżyciem było dla mnie całkowite zaćmienie Słońca, które miałem okazję podziwiać w 2006 r. To był taki moment zwrotny, kiedy pomyślałem, że warto zająć się pokazami astronomicznymi. Z kolei pierwszy raz w życiu kratery na księżycu zobaczyłem w dzieciństwie. To była obserwacja lunetą, którą sam wykonałem z kawałka tektury, a za obiektyw posłużyło mi szkło z zepsutych okularów mojej babci. Na obserwację prawdziwym teleskopem przyszło mi czekać wiele lat. Zajmowałem się także astrofotografią. Z satysfakcją muszę powiedzieć, że nie ma chyba takiego obiektu ani zjawiska na niebie, którego z powodzeniem bym nie sfotografował.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lancut.naszemiasto.pl Nasze Miasto